Czasem dzwonię do Rozpuszczalnika.
A on uparł się niektóre rozmowy publikować (coś wspomina o armatach z zatoki Saint-Tropez).
Ostatecznie, dlaczego nie ?!


poniedziałek, 7 lutego 2011

Kto teraz odważy się schylić po mydło?

- Powiedz "pedał"! - usłyszałem w słuchawce.
- A kto mówi? - przysunąłem sobie krzesło.
- Świeca mówi.
- Świeca nie mówi, tylko się pali - pozwoliłem sobie zauważyć.
- Nie tylko - odchrząknęła słuchawka. - No to powiedz "pedał".
Coś mi zaczęło świtać. Było o tym na Frondzie. Dwoje sodomitów poczuło się obrażonych przez Terlikowskiego i Krauzego, a pozew sformułował radca prawny Świeca.
Wypadało uważać. Człowiek nie wie, przed kim się otwiera, a poczucie humoru rozmówcy mogłoby się okazać kosztowne dla mnie.

- "Pedał rowerowy" - zapodałem.
- Tchórz cię obleciał! - oceniło mnie niewidoczne jury. Strunami głosowymi Maurycego.
- O kurcze, dźwięczałeś jakby z kazamatów - podkadziłem mu.
- Bo przez chusteczkę mówiłem. Po katarze. Czytałeś, kurwa, że za "pedała" można pójść w dyby albo posiedzieć razem z hrabią Monte Christo?
- Kurwa, czytałem - dostosowałem się do przyjaciela. Przez delikatność.

Po czym dowiedziałem się, że do Maurycego zadzwonił z Warszawy jego szwagier. Brat Husi ("wyjątkowe bydlę") postanowił zarejestrować się jako radca prawny i założyć firmę "Vibrator i Spółka".

- Dlaczego Vibrator, a nie Wibrator? - zaciekawiłem się.
- Bo jakby co, to po angielsku słuch Unii Europejskiej jest lepszy.
- Niegłupie, a dlaczego w ogóle wibrator?
- Bo świeca już niemodna. Widziałeś ty kiedy Palikota ze świecą?! Albo świecę w sexshopie?
- Nie wiem, nie chodzę za nią. Ale dobrze - postanowiłem upewnić się co do natury przestępstw - w czym Terlikowski uchybił czci przecudnie kochających?
- Napisał: "Jeśli prokreacja, wychowanie i wierność nie mają znaczenia w stosunkach dwóch partnerów, a celem jest tylko ich zadowolenie, to nie ma powodów, by czynić różnicę między relacją homoseksualną a zoofilską." - odpowiedział Maurycy.
Musiał czytać z kartki, bo zwyczajowe "...mać" dorzucił dopiero po ostatniej kropce.

- A za co Krauze? - zapytałem dla skompletowania dossier.
- A za to.
I tu Maurycy opisał mi rysunek:
  

- To kanalie - zdenerwał się potem w charakterze legendy do obrazka - Sami sobie pozwalają, a miłośników zwierząt traktują z pogardą.  Z taką samą, z  jaką oni są traktowani przez normalnych.
- Są i będą - dorzuciłem. - Ich poczucia wyższości nad miłością kozy do swojego pana nie rozumiem.
- Za "niezrozumienie" do pudła nie pójdziesz, ale spróbuj ogłosić, że rozumiesz! Sześć lat tiurmy, z kluczem w studni.
- Ale, kurwa, mój szwagier to bystrzak - kontynuował Maurycy. - Co powiesz kawał o Murzynach - to  jebut, kancelaria Vibrator wystąpi z pozwem.
- Co powiem o teściowych - popuściłem lejce wyobraźni - to jebut, dostanę wezwanie do sądu z pozwu Vibratora...
- i "Dumnej Podpaski" - wyszukał nazwę dla nowej kancelarii przyjaciel. - Chociaż której feministce jeszcze podpaska potrzebna?
- Jeśli była potrzebna kiedykolwiek. Zapominasz jednak o upławach.
- Nie zapominam - warknęło w słuchawce. - Mam czy nie mam Jebci za teściową.

Zapadliśmy w ciszę, płatną w sekundach.
- To na jaki temat będziemy teraz żartować? - jął deliberować Maurycy.
- Na swój własny! - wymyśliłem.  - A wtedy sam siebie oskarżę i radca Świeca wygra dla mnie proces przeciwko mnie samemu.
- Srata tata - skomentował przyjaciel. - Nie zdążysz. Jakiś chuj będzie szybszy i oskarży cię o obrazę uczuć. Z tej racji, że kocha tylko mężczyzn, a ty mężczyzną na pierwszy rzut oka jesteś, więc obrażając siebie, obraziłeś gatunek.
( Czytelnik zauważył, że zacytowałem wypowiedź przyjaciela co do litery, ale teraz, po jej zakończeniu, mogę co trzeba poprawić i zastąpić słowo chuj przez ch... . Co niniejszym czynię.)

Obaj z Maurycym zdaliśmy sobie sprawę, że następnej ciszy nie zniesiemy. 
Stąd też, kiedy nastąpiła - rozłączyliśmy się.
Wiedziałem, że przyjaciel skieruje się do barku, a potem siądzie w fotelu i - jak kiedyś Dostojewski - poklnie sobie przez godzinkę lub dwie.
Postanowiłem być solidarny i nalałem sobie na dwa palce Cragganmore.
Jak zawsze, bez lodu.