Czasem dzwonię do Rozpuszczalnika.
A on uparł się niektóre rozmowy publikować (coś wspomina o armatach z zatoki Saint-Tropez).
Ostatecznie, dlaczego nie ?!


piątek, 5 sierpnia 2011

Błoto.




Dzwoni do mnie mój krewki przyjaciel Maurycy i przez dobre dwie sekundy nic nie mówi. Jasne, że się niepokoję.
- Zabiję Jebcię!
Ufff!
- Wyrwę z niej rajstopy razem z nogami!
- Rajstopy? W środku lata?
Nie pierwszy raz Maurycy skazuje teściową. Słowny w tej sprawie nie jest, więc spokojnie otwieram onet.pl. Moje przeczucia potwierdzają się.

- Podobno na … jak mu tam... onecie jest reportaż fotograficzny z błota - woła Maurycy.
- Jest. Chodzi o Przystanek Woodstock, gdzie "nie mogło zabraknąć porządnej kąpieli błotnej".
- Właśnie o te zabiegi wodolecznicze mi chodzi. Chcę wiedzieć, czy stara się pławi. Mógłbyś zerknąć?
- Sam nie chcesz?
- Przez okno nie widać. A laptopy poznikały. Razem z Jebcią i córuniami.





Już wcześniej dla ułatwienia sobie zadania pozbijałem fotografie do kupy, więc mogłem skrócić przyjacielowi mękę oczekiwania.
- Córek nie widzę - mówię - a co do starej, to musisz mi ją opisać, bo parę lat minęło.
- Ryj durny - zaczyna Maurycy odświeżać mi teściową od głowy.
- W błocie, to klasyka - wskazuję na niską wartość kryterium identyfikacyjnego. - A żadnej siwej nie widzę...
- Ta cholera pół renty inwalidzkiej wpieprza w farby i fryzjerów. Ryżej szukaj.
- W błocie wszystkie ryże są szare - redukuję do zera kolejny wskaźnik.
- W biodrze ma protezę i dupa jej zezuje.
- Wszystkim dżdżownicom tam zezuje.
- Orgazm ma na pysku - zaczyna dywagować przyjaciel.
- W końcu mają na afiszu "Love, Friendship, and Music" - odpowiadam.
- Ostatnio, jak skończyła z burkini, zaczęła łazić z takim ślimakiem. Łeb łysy, capia broda, raz przylazł w stringu...
- O, to już stanowi pewien konkret. Przydałoby się więcej zdjęć...
- Wiesz co, kurwa - traci cierpliwość Maurycy - biorę siekierę i jadę!

Komunikacja urywa się.
Postanawiam nie dzwonić do organizatorów. Ani na policję. Na komórkę przyjaciela nie mam co dzwonić, bo nie posiada. Ja też nie, zresztą. A jeśli Maurycy choćby jedną córkę w kałuży znajdzie, los jej babci będzie mi obojętny.

Do tej pory było o gówniarzach w błotku.
Prawdziwe błoto jest na giełdach.




Bulgot i smród.
Panika.
Rynki europejskie w czerwonej strefie.
Deficyty budżetowe sprawiają, że terapia sprowadza się do przyklejania plastrów do protez.

Coś mi mówi, że rozlegnie się krzyk, że tak dalej być w Unii nie może. Żeby każdy sobie... Że ma być jeden model ekonomiczny, jedna polityka podatkowa, że...

Tylko, czy żeby móc zaprowadzić jedno wielkie błoto, nie potrzeba najpierw wielu małych. W których młodzi i wykształceni, z wielkich miast, ujawnią swoje ambicje i zrealizują marzenia... 
Po twarzach widać, że już się cieszą.

Rozpuszczalnik