Siedzieliśmy
przy piwie z Maurycym, kiedy rozeszła się wiadomość o
wstrząsającym akcie apostazji. W roli apostaty miał wystąpić
światowej sławy mąż stanu Palikot Janusz.
Spojrzałem
na przyjaciela, a ten obojętnie splunął w rabatkę.
I
byłoby się na tym skończyło, gdyby nie nawinął
się Jurek Wkurzak. Wściekłbym się, gdyby on również napluł w
bratki, ponieważ mam do nich od dzieciństwa rodzaj sentymentalnego
przywiązania - kwiatki te, nie tracąc nic na przyrodzonej
skromności, umieją śmiać się do życia jak żadne inne,
wliczając lewkonie i żonkile.
Z
tym większą ulgą przyjąłem Wkurzakową zapowiedź anegdoty à
propos. Uprzedzam, że dosłuchałem jej do końca i że za chwilę
zacytuję ją w pełnym brzmieniu. Niech osoby ograniczające się w
życiu do zaakceptowanej przez krakowską kurię listy brzydkich
wyrazów, z najbrzydszym w postaci "motyla noga", podążą
gdzieś w dal, najlepiej za jakimś moralnie strawnym linkiem.
Zdarzyło się oto, według Wkurzaka, że po długotrwałych zalotach ze strony samca mrówki, pewna słonica zdecydowała się mu oddać. Do aktu seksualnego doszło po kwadransie mrówczej wspinaczki. Po dalszej godzinie właścicielka trąby i grubej skóry jęła się niecierpliwić, potrząsać zadkiem i zadawać niezręczne pytania w rodzaju "E, ty tam z tyłu, czy ty masz zamiar kończyć, bo ja i tak nic nie czuję?".Ponieważ nie ma na tym świecie mężczyzny zdolnego wytrzymać podobne upokorzenie, więc i w mrówce się zagotowało, i jak ona nie ryknie: "Stój kurwo, bo na śmierć zajebię!".
Na
tych słowach Wkurzak urwał i widząc brak reakcji z naszej strony
zdenerwował się i rozpiął pod szyją koszulkę polo. Popatrzył
to na na mnie, to na Maurycego, dwukrotnie zapytał "Aluzju
poniał?", po czym sam nie tylko zamilkł, ale nawet sobie
poszedł.
Bo
też co mieliśmy mu powiedzieć?
Że
anegdota doskonale oddała proporcję między palikocią deklaracją
a Instytucją?
Że
nie takich gierojów Kościół polewał z węża dla otrzeźwienia?
Że
historyjka była, być
może, trochę
przeseksualizowana?
Że
Kościół to nie słonica, a brzydkie wyrazy należało zostawić na
wycieraczce przed sawanną?
Z
drugiej strony, może to i lepiej, że Wkurzak sobie w porę poszedł.
Bo
co racji miał, to miał.