Czasem dzwonię do Rozpuszczalnika.
A on uparł się niektóre rozmowy publikować (coś wspomina o armatach z zatoki Saint-Tropez).
Ostatecznie, dlaczego nie ?!


poniedziałek, 12 lipca 2010

Ruch Poparcia Franka

 
 
Zadzwonił rano Maurycy i mówi, że do niego też dzwonią.
- Wielka rzecz! - odpowiadam wymijająco.
- A o ruchu RPP ty słyszał, a ?
- Coś mi się o uszy obiło - podrapałem się po pidżamie - Ruchał Pies Polityków ?
- Prawie. Ruch Poparcia Palikota.
- Maurycy - zwróciłem się do przyjaciela jak do przyjaciela - Ten ruch mam "dokładnie tam" i obojętne mi, czy rucha się w nim 10 czy 200 milionów. A ty pleciesz, jakbyś całą noc świętował zwycięstwo Hiszpanii z Hiszpanami.
- Z Holendrami - sprecyzował Maurycy. - Ale czy ty znasz Korę albo Teatr Ósmego Dnia ? Tak na telefon ?
- Boże uchowaj. A po co?
- Bo dzwonił Franek, ten co założył blog "Wszystko chuj!" i jemu jest potrzebny Ruch Poparcia Franka. Na razie ma jednego członka, ale jakby mu Kora napisała list z chłopem i teatrem, to by go z PO nie mogli wyrzucić.
- A od kiedy Franek jest w PO?
- A kto mówi, że jest?
- A ci Holendrzy, to jeszcze u ciebie siedzą ? - zmieniłem temat, żeby się lepiej zorientować w sytuacji.
- Siedzą. Znaczy, jednemu udało się podnieść i siedzi.
- To niech Franek może zadzwoni do Gazety Wyborczej i powie, że go siostra zakonna macała. Jak miał miesiąc i wypadł z wózka - wpadłem na pomysł. - Tylko niech nie zapomni powiedzieć, że to go tak okaleczyło, że teraz nie ma się z czym żenić.
- Z Franka może chuj, ale nie aż taki ! - odrzucił dyplomatycznie pomysł Maurycy.
- A to nie ten Franek, który zgłosił patent, jak przerywać ciążę na dzień przed porodem?
- Ik ben vegetariër - usłyszałem nagle z drugiego planu.
- To wypierdalaj na trawnik, tam się nażresz - ryknął Maurycy.
- Co, Husia obudziła któregoś bigosem? - zapytałem nie wiem po co.
- Wegeterianin się kurwa znalazł! - wysapał Maurycy i trzasnęło w słuchawce.

Nie wiem jak skończy się historia z RPF, ale wegeterianin z Franka nie jest, a intelektualistów estradowych u nas nie brak. O, choćby Zuza Kukuruza! Z czwartym mężem, który umie pisać. Chociaż nie tak dobrze jak trzeci. Ale lepiej niż drugi.