Do
tytułowego wystąpienia dojść musiało, bo prawdę można w sobie
dusić, ale nie więcej niż
kilka dni. Okazja nadarzyła się w weekend, kiedy Maurycy postanowił
przyspieszyć
swoje imieniny.
Zdecydowano,
że referat zostanie wygłoszony po przyjęciu. Tymczasem Wkurzak nie
wytrzymał i porwał się na równe nogi jeszcze przed deserem.
-
Co? - wydarł się jakby nie na temat. - Piechociński łazi i
opowiada, że PSL stworzy pół miliona miejsc pracy? Podniesie płacę
minimalną do 1900 zł? Emeryturę do 1200 zł?
-
Juruś - wziął na siebie moderowanie debaty Maurycy - PSL, to nie
jest partia, tylko koalicjant. A koalicjant musi być atrakcyjny,
smarować sobie tyłek miodem i leżeć z rozłożonymi nogami, to na
wznak, to na brzuchu. Bo czy to z góry wiadomo, kto do koalicji
zaprosi?
-
Tak? - uniósł się Wkurzak - To ja się zgłaszam i obiecuję
stworzenie pięciu milionów miejsc pracy. Nie tylko 100 proc. mięsa,
ale nawet jabłka będę produkował koszernie. Przed każdą krową,
wiszącą za tylną nogę, postawię jednego sprawdzającego koszer rabina. I nad każdą
skrzynką jabłek. To da, według moich
obliczeń, jak nic ze cztery miliony stanowisk
dla samych rabinów. Dla oszczędności
zarządzę,
że strój
to każdy rabin sobie sprawi za własne
szekle. Płacę minimalną obniżę, za to emeryturę podniosę do 5
tysięcy. A poza tym zrobię tak, żeby feministki mogły rozmnażać się
w musztardówkach, w
dowolnym wiejskim ośrodku inseminacyjnym.
Obywatelom
normalnym zagwarantuję
zaś nieograniczony
dostęp do dziurawych
prezerwatyw. Jak
guma jest dziurawa, to seks
jest już postępowy,
a skutek jeszcze kościelny.
Będzie i
pies syty i suka cała!
Odnalazłem
wzrokiem szwagra Wkurzaka, wikarego w sąsiedniej
parafii.
Ks.
Tymoteusz, w rodzinie zwany
Tymotymkiem,
zsunął
rękę z butelki koniaku
i drapał
się po koloratce jakby
medytując,
czy prelegenta
ekskomunikować, czy stanąć
na czele jego
komitetu poparcia.
-
Mówiąc ʺw musztardówkachʺ - sprecyzował
w międzyczasie
Maurycy - mówca
miał na myśli in vitro.
-
A żeby
obniżyć koszty,
to in musztardówka
- potwierdził orator.
-
Wkurzak na prezydenta! -
zdążył się jeszcze
rozentuzjazmować
młodszy z Wkurzaków,
kiedy Maurycy uciął łeb dygresji.
- Jurek!
Powiedz nam teraz, co myślisz o niespodziewanie nowej, czy raczej
starej, ale bezwstydnie jawnej polityce Brukseli w kwestii
przyjmowania tzw. uchodźców z Bliskiego Wschodu.
- Co
myślę? - nalał sobie grappy Wkurzak. - Powiedzieć co myślę, nie
mogę, bo nie będę przy osobie duchownej rzucał... zwierzęcym białkiem z
kością. Ale mogę powiedzieć, co uważam.
-
Wal,
co uważasz - zmodyfikował zapotrzebowanie
Maurycy.
-
Kto
ogląda tę
starą
kurwę
telewizję,
pardon Tymotymek, myśli, że
tzw. uciekinierzy
składają się ze zgwałconych kobiet, które w
ucieczce przed
bombami
ledwo połapały dzieci i męża. A ten mąż wcześniej,
w chwili gwałtu,
albo
oglądał
mecz w telewizji, albo był
ofiarą tortur, polegających
na wycięciu
jaj, bo
teraz, kiedy trzeba się bić
z Państwem Islamskim, to tatuś wypierdala do
Reichu, pardon Tymotymek,
tatuś godnie
migruje w stronę
najwyższych
zasiłków.
Okrągłe buzie
członków
rodziny dowodzą zaś,
że gwałty
i tortury nie są
dla zdrowia
szkodliwe.
Można przy okazji zauważyć, że wszystkie bliskowschodnie stroje
ludowe zawierają dwa wspólne elementy: wypchany
portfel i smartfona.
-
W rzeczywistości - wmieszał się Maurycy - absolutna
większość tych
uciekinierów
siedziała sobie spokojnie w obozach w Turcji, Jordanii
i Libanie, czekając na
zmianę sytuacji, kiedy ktoś (kto?) dał z
dnia na dzień sygnał do
inwazji na Europę.
-
No i wlewa się islam do
Europy, w
której
na adoratorów
Allaha czekają wielopłciowe
produkty maja '68 i rachityczni, posoborowi katolicy. Tych ostatnich
skutecznie pozbawiono
w Asyżu odporności na religijne zarazki,
a jedyna broń, jaką wymachują, to kupa
wyrwanych z kontekstu świętych cytatów, wycelowana w tych z braci, którzy jeszcze nie zwariowali.
(Co
człowiek wie o człowieku? Nie podejrzewałem Jerzego Wkurzaka o
taką ostrość widzenia i język. Zwłaszcza po ʺobietnicach
wyborczychʺ z preambuły do
referatu.)
-
Większość tych uchodźców
- ciągnął
Wkurzak, posługując
się
cudzysłowem
częściej,
niż
to widać
w piśmie - to
młode
samce, włochate jak baran
rasy merynos albo
żurnalista
Gebert.
Wszyscy
z nich
zostawili
na ogarniętych wojną
zadupiach swoje matki
i siostry, a tymczasem na
żadnej mordzie nie widać
najmniejszego zażenowania. Oznacza
to, że każdy z tych
bydlaków, pardon Tymotymek,
że każdy z tych bliźnich
ma swoje
rodziny
w głębokiej...
- ...
dupie - niespodziewanie uzupełnił ks. Tymoteusz.
-
... tak jest, w
głębokiej dupie. A potem,
kiedy uciekinier
Kurd, gdzieś na granicy
węgiersko-austriackiej drapie się smartfonem po tyłku, Kurdyjka
bije się za niego.
-
Hmm, i
po to przez wieki stawiała
opór islamowi i wykrwawiała
się na kresach
Rzeczpospolita – pozwolił
sobie na refleksję Maurycy
- żeby teraz Merkel
naprawiała muzułmanami uszkodzone przez
Adolfa
polityczne dziewictwo, a
wyzwolone z uczuć
macierzyńskich Niemki
mogły liczyć na tanią
służbę.
A
kiedy tylko
Aniela
poczuła, że z całej orkiestry maszeruje za nią wyłącznie
wielki bęben, jęła
gwizdać na Schengen i zamknęła granicę z Austrią. Austria
zamknie z kolei swoją
granicę z
Węgrami i złapane w pułapkę myszy będą siedzieć w węgierskich
namiotach, aż uda się ich,
prośbą i groźbą, upchnąć
po różnych krajach. Bo
ʺnikt nie zostanie odesłany do siebieʺ,
jak na samym początku inwazji raczyła wysmarkać
do mikrofonów 42
letnia Federica Mogherini,
tak nadająca się na stanowisko szefowej
unijnej dyplomacji, jak koń
Kaliguli na
senatora.
Niemcy,
po tym jak nażarły się imigrantami wyższej kategorii, zajmą się
leczeniem wzdęcia. Francji pozostaną Arabowie z Maghrebu i Murzyni,
a reszta będzie musiała
brać,
co pod stół spadnie.
Dobra strona całej historii
polega na tym, że po Martinie Schulzu pozostanie tylko
smród, że przyblaknie 12 gwiazdek na niebieskiej fladze, oraz że
cała ta śmierdząca zboczeniami,
masońska machina, jaką jest Unia Europejska, popsuje
powietrze i zdechnie, co
pozwoli wrócić do idei europejskiej na
europejski sposób.
Był
czas zwilżyć gardło referenta. Z przerwy skorzystał Maurycy.
-
Szwajcarska "Basler Zeitung" publikuje podane przez rząd w
Bernie dane na temat imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu,
których szwajcarskie gminy przyjęły w ubiegłym roku. Większość
z nich woli nie pracować i żyć z zasiłków.
|
Uchodźcy domagający się w Solothurn mieszkań, bo w ośrodku dla azylantów ʺim się nie podobaʺ |
-
Wśród uchodźców z Erytrei nie pracuje 91 proc. - czytał
z kartki Maurycy -z Iranu 84 proc., a z Syrii 87 proc. Z zasiłków
żyje 89 proc. Turków. Najchętniej
wstają do pracy Chińczycy,
ale i tak 69 proc. z nich jest na garnuszku gmin, które nie wiedzą
już skąd wziąć pieniądze na wypłatę zasiłków.
-
A Kościół?
Jak w całej
historii wypada Kościół?
- zwrócił
się ktoś z rodziny do wikarego Tymoteusza.
Ksiądz
musiał się od tego pytania spocić, bo wyciągnął z koszuli
koloratkę i jakby stężał.
Sytuację uratował solenizant.
-
Jeśli ksiądz pozwoli, odpowiem?
-
Pozwoli, jak najbardziej pozwoli!
-
Kościelna Jesień, posoborowy festiwal kakofonicznej teologii
współczesnej, pozostaje ciągle otwarta. Biskupi bliskowschodni mówią jedno, a papież drugie.
Episkopaty albo patrzą w inną stronę, albo gorliwie układają się
wzdłuż papieskich linii magnetycznych. Albo wreszcie, jak abp
Gądecki, wygłaszają nieszkodliwe banały o koniecznym
przygotowaniu parafii na przyjęcie duchów (owszem duchów, bo który
z uciekinierów jest tak głupi, żeby zadowolić się polskim
socjałem). Syryjski arcybiskup Jacques Behnan Hindo papieża
Franciszka nie popiera, bo papieski apel oznacza zachętę do
wyludniania Syrii z katolików. A papież Franciszek nie moderuje
swojego apelu, jak by się uparł przypomnieć światu, że na co
dzień nieomylny nie jest. Mądry węgierski biskup Laszlo
Kiss-Rigo twierdzi, że papież nie zna sytuacji, oraz że ʺrzekomi
uchodźcyʺ są aroganccy, cyniczni i ryczą Allahu Akbar.
Dobry moment, żeby dorzucić, że ogólnie rzecz biorąc,
uciekinierzy są butni, pewni siebie i że
poradnik rewindykacji materialnych i politycznych mają w małym
palcu u nogi.
Bardzo
dobre jest też wyjaśnienie ks.
Ryszarda Winiarskiego, dlaczego nie przyjmie uchodźców.
-
Mam swój sposób na zbadanie, czy jakaś akcja jest słuszna czy nie
- hałaśliwie przepłukał gardło i wrócił do roli prelegenta
Wkurzak. - Patrzę, kto popiera. Wpuszczanie uchodźców do Europy
popiera praktycznie całe światowe żydostwo, a z nim pewien czarny
kapelusz z podczepionym od spodu rabinem, który woła, że ʺislamski
koniec chrześcijańskiej Europy, to wspaniała nowina, bo to jest
warunek nadejścia mesjaszaʺ (jeśli ktoś z organizatorów Dnia
Judaizmu to czyta, niech puknie się w wysokie czółko i dodatkowo
przypomni sobie, co ostatnio oficjalnie mówił rabin Ovadia z partii
Szas o gojach jako bydle pociągowym dla Żydów).
Skandalicznego
donosu na Polskę dopuścił się kolumnista-kalumnista Konstanty
Gebert, oskarżając w New York Times Polskę o niewdzięczność i
brak pamięci ("bo przecież dwa miliony
Polaków poszukało za granicą pracy i lepszej przyszłości"). Jaka
szkoda, że kudłaty Gebert jeszcze nie dopisał, że ta zagranica
przyjmowała Polaków z czystej miłości, bez cienia interesu. Gebert
ukazuje przy okazji poziom swojego wykształcenia
historycznego i wymyśla, że podczas II Wojny Światowej Iran
przyjął 100 tys. Polaków ze Związku Sowieckiego. Jakby Persją
nie rządziła wtedy Wielka Brytania, potrzebująca wojsk Andersa do
ochrony swoich pól naftowych.
Jeśli
chodzi o szabesgoja Jana T. Grossa, który w niemieckich mediach
pozwala sobie wypisywać kawałki w rodaju "To ohydne oblicze
Polaków pochodzi jeszcze z czasów nazistowskich", to
powinini się nim zająć jednocześnie
prokurator i weterynarz.
Polskie
żydostwo, polski feminizm, polskie genderystki obu płci, polska
sodoma, polski szołbiznes, polskie prokuratorki w roli prezenterek
TV, polska masoneria, polskie europosłanki - wszystkie te polskie
siły postępu są za przyjęciem imigrantów.
-
Myślę, że to jest dobry moment, Jurek, żeby podać kawę –
pozwolił sobie na interwencję Maurycy. Będziemy mogli kontynuować
nasz palawer bez pośpiechu. Wspomnę tylko, że dodatkowy
milion muzułmanów w Europie oznacza w rzeczywistości trzy, cztery
miliony, a to w wyniku łączenia rodzin, przewidzianego
przez różne "prawa człowieka i obywatela", które w
swoim abstrakcyjnym uniwersalizmie tak się mają do sytuacji
konkretnych krajów, jak jedna dębowa pałka do wszystkich dup na
świecie, bez względu na wiek, płeć i kaliber, pardon księże
Tymotymku, znaczy Tymoteuszu.
A
skończy się jak zwykle.
Jak
w Ameryce, 500 lat po sprowadzeniu ludzi o innym... temperamencie.
Nad
stół nadpłynął zapach kawy, intensywny, gorący i dziwnie
optymistyczny. Bo jeśli kiedykolwiek Unia Europejska miałaby się
naprawić, to przecież teraz, kiedy
zaczyna dygotać ziemia, a od ziemi stołki, krzesła i fotele. Kiedy
trzeba będzie zbierać z podłogi polityczne trupy. Najlepiej
łopatą. A po resztę przyjechać z taczkami.
I
zacząć wszystko od nowa...