Czasem dzwonię do Rozpuszczalnika.
A on uparł się niektóre rozmowy publikować (coś wspomina o armatach z zatoki Saint-Tropez).
Ostatecznie, dlaczego nie ?!


poniedziałek, 1 lutego 2016

Lista zdrajców kontra lista sprzedawczyków


Siedzieliśmy wokół niskiego stolika, kiedy zadzwonił telefon.
- Kogo cholera niesie? - wymamrotałem i przystąpiłem do odrywania kręgosłupa od fotela.
- Nikogo! - powstrzymał mnie Maurycy. - Wszyscy są tutaj.
W istocie, trzeci fotel był zajęty przez Jurka Wkurzaka, a czwarty - pusty, bo młodszy Wkurzak był dzisiaj małomówny i sycił się w kuchni wodą.

Przed chwilą rzuciłem na stolik odbitkę "Listy zdrajców narodu", opublikowaną przez Krystynę Jandę, to znaczy poniższy obrazek i listę stricto sensu dla ludzi, którzy wcześniej wyrzucili na śmietnik telewizor.


Przemysław Saleta, Andrzej Grabowski, Otylia Jędrzejczak, Adam Małysz, Mateusz Kusznierewicz, Andrzej Wajda, Olga Jackowska (KORA), Katarzyna Rooyens (KAYAH), Robert Korzeniowski, Daniel Olbrychski, Krzysztof Skibiński, Rafał Sonik, Tomasz Karolak, Krystyna Janda, Janusz Gajos, Zygmunt Chajzer, Grzegorz Turnau, Kamil Sipowicz, Dariusz Michalczewski, Jan Tomaszewski, Jerzy Dudek, Justyna Kowalczyk, Agnieszka Holland, Andrzej Chyra, Danuta Szaflarska, Krzysztof Materna, Artur Barciś, Krystyna Prońko, Anna Nehrebecka, Anna Niemczycka-Czartoryska, Magdalena Boczarska, Agnieszka Wielgosz, Andrzej Seweryn, Agnieszka Robótka-Michalska, Aneta Todorczuk-Perchuć, Iwona Guzowska, Olgierd Łukaszewicz, Krzysztof Penderecki, Romuald Lipko, Danuta Szaflarska, Stanisław Tym, Maria Sadowska, Jacek Borcuch, Wojciech Pszoniak, Ewa Braun, Zbigniew Hołdys, Maciej Maleńczuk.

Moi przyjaciele przyjrzeli się liście z wielką uwagą, a następnie przerwali skupienie licznymi wypowiedziami, z których nie przytoczę ani jednej, bo nie mam pojęcia, jak zabronić dzieciom dostępu do niniejszego blogu.

Kiedy na chwilę ucichło, Maurycy przesunął na bok butelkę Macallana i rzucił na stolik inny, znaleziony w sieci collage.


- A to jest lista sprzedawczyków! -zaanonsował. - I ten cały chór wujów z pierwszego obrazka trzymał mordy w kuble, kiedy rządzili ci z drugiego.

- Jaki chór wujów! - dobiegł z kuchni nadwątlony nocnymi przeżyciami głos młodszego Wkurzaka. - Jaki chór wujów? Chyba wór chujów.
Niech mi Czytelnik wybaczy. Zagapiłem się i nie zdążyłem wykropkować słowa "wór", chciałem powiedzieć, słowa "chujów". Zareagował natomiast starszy Wkurzak:
- Te! Jak już, to powinno być przez samo "h".
- A nie, nie! - nie wytrzymałem z kolei ja. - Jednak przez "ch". A poza tym wolałbym, żeby było "chujów obojga płci".
- Przecież "wór chujów obojga płci" byłby nielogiczny - zarzucił mi brak logiki Jerzy W. - Jakby druga płeć miała to, co ja.
- A kto ich tam macał - przerwał jałową dyskusję Maurycy. - A zresztą, licentia poetica.

Kiedy skończyliśmy przyglądać się obu listom i - gęba po gębie - identyfikować oblicza, postanowiliśmy spłukać niesmak. Kiedy już byliśmy na dobrej drodze, Franek Wkurzak niespodziewanie wystawił na światło dzienne trzeci obrazek.
- Kudy Jandzie do Lisa!? - zawołał. - Pryszczy by z zazdrości dostała, gdyby to Lis po swojemu zaprezentował jej listę zdrajców.




 Zerknęliśmy na artystyczny performance performera Lisa.

- Coś w tym, kurwa, jest - z uznaniem spojrzał na Franka starszy brat. A my za nim.

Dalsze rozważania przerwały nam żony, które zdążyły nakryć do stołu i jęły latać między jadalnią i kuchnią z właściwym żonom wyrazem zniecierpliwienia egoizmem i lenistwem mężów. Czy bardziej zniecierpliwiona była moja żona czy Maurycowa Husia, nie potrafię powiedzieć i w gruncie rzeczy jest mi to coraz bardziej obojętne. Od pewnego wieku kobitki zaczynają się przypominać.

 

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Sołtys vs. Prezes





Przyglądałem się obrazkowi ognistej demonstracji KOD w Koszalinie, kiedy zadzwonił mój krewki przyjaciel Maurycy.
- Kto ich tyle, kurwa, zgonił? - rozległo się, zamiast jakiejś elementarnej formuły grzecznościowej.
- Wszelki duch! - wymówiły moje usta i ustąpiły pierwszeństwa uszom.
- Dzwoniłem do Wkurzaka - kontynuował przyjaciel - żeby zajrzał na coś dobrego, a on mi na to, że z całą rodziną zabarykadował się w domu i ma ręce zajęte dubeltówką.
- Pewnie mają sołtysa z PO.
- Żebyś wiedział. I ta padlina porozdawała członkom Rady Sołeckiej głupoty w rodzaju "JESTEM WOLNA" i "JESTEM DEMOKRATĄ", wsadziła ich z rodzinami na przyczepę i powiozła do gminy na demonstrację KOD. Przed wyjazdem sołtys odgrażał się, że na następną demonstrację zrobi łapankę po domach i takiego wuja, jak coś przeciwnikom politycznym pozytywnie zaopiniuje.
- Czekaj, czekaj - coś mi się przypomniało - przecież ich sołtys jeszcze parę miesięcy temu był w partii pod nazwą PSL.
- Owszem, był. Tylko, że PSL jest partią wyłącznie do wyborów, a po wyborach, to "koalicjant", czyli tasiemiec. A teraz PO, tradycyjny żywiciel, tego tasiemca wysrał. PSL natychmiast przywrócił sobie zewnętrzne znamiona partii, porzucił status tasiemca, posmarował dupę miodem i czeka. To kładzie się na brzuchu, to na wznak, bo nie wie, na ile postępowy będzie nowy żywiciel. PSL liczy na przyspieszone wybory, ale sołtys Wkurzaków stracił cierpliwość. Mordę ma taką, że Gasiuk-Pihowicz nie chciała go w Nowoczesnej, no to się zapisał do PO, gdzie przy Krzywonos ujdzie za Adonisa.
- Maurycy - przerwałem mu - to może wpadnij na chwilę, żeby nam się zrobiło lepiej.
- Jasne - przyjął ofertę przyjaciel - ale najpierw musimy zrobić Wkurzakom zakupy, bo im się płyn skończył.
- A co na to wszystko Tymotymek? - zdążyłem jeszcze zapytać o opinię wikarego Tymoteusza, szwagra braci Wkurzak, urzędującego w sąsiedniej parafii.
- Obiecał, że jakby co, to sprowadzi posiłki. Jego parafia głosowała na PiS.

Otwierając drzwi garażu, z przyjemnością uzmysłowiłem sobie, że nie wyparowała mi jeszcze z podświadomości zdrowa zasada, że najpierw obowiązek, a potem przyjemność.
R.


PS
Sąsiad państwa Wkurzaków, człowiek prosty w sensie westymentarnym, ale odporny na zimno, tak oto zareagował na okrzyki sołtysa, prowadzącego ciągnik z Radą Sołecką na przyczepie:




poniedziałek, 14 września 2015

Wystąpienie Jerzego Wkurzaka w sprawie uchodźców



Do tytułowego wystąpienia dojść musiało, bo prawdę można w sobie dusić, ale nie więcej niż kilka dni. Okazja nadarzyła się w weekend, kiedy Maurycy postanowił przyspieszyć swoje imieniny.

Zdecydowano, że referat zostanie wygłoszony po przyjęciu. Tymczasem Wkurzak nie wytrzymał i porwał się na równe nogi jeszcze przed deserem.
- Co? - wydarł się jakby nie na temat. - Piechociński łazi i opowiada, że PSL stworzy pół miliona miejsc pracy? Podniesie płacę minimalną do 1900 zł? Emeryturę do 1200 zł?

- Juruś - wziął na siebie moderowanie debaty Maurycy - PSL, to nie jest partia, tylko koalicjant. A koalicjant musi być atrakcyjny, smarować sobie tyłek miodem i leżeć z rozłożonymi nogami, to na wznak, to na brzuchu. Bo czy to z góry wiadomo, kto do koalicji zaprosi?
- Tak? - uniósł się Wkurzak - To ja się zgłaszam i obiecuję stworzenie pięciu milionów miejsc pracy. Nie tylko 100 proc. mięsa, ale nawet jabłka będę produkował koszernie. Przed każdą krową, wiszącą za tylną nogę, postawię jednego sprawdzającego koszer rabina. I nad każdą skrzynką jabłek. To da, według moich obliczeń, jak nic ze cztery miliony stanowisk dla samych rabinów. Dla oszczędności zarządzę, że strój to każdy rabin sobie sprawi za własne szekle. Płacę minimalną obniżę, za to emeryturę podniosę do 5 tysięcy. A poza tym zrobię tak, żeby feministki mogły rozmnażać się w musztardówkach, w dowolnym wiejskim ośrodku inseminacyjnym. Obywatelom normalnym zagwarantuję zaś nieograniczony dostęp do dziurawych prezerwatyw. Jak guma jest dziurawa, to seks jest już postępowy, a skutek jeszcze kościelny. Będzie i pies syty i suka cała!

Odnalazłem wzrokiem szwagra Wkurzaka, wikarego w sąsiedniej parafii.
Ks. Tymoteusz, w rodzinie zwany Tymotymkiem, zsunął rękę z butelki koniaku i drapał się po koloratce jakby medytując, czy prelegenta ekskomunikować, czy stanąć na czele jego komitetu poparcia.
- Mówiąc ʺw musztardówkachʺ - sprecyzował w międzyczasie Maurycy - mówca miał na myśli in vitro.
- A żeby obniżyć koszty, to in musztardówka - potwierdził orator.

- Wkurzak na prezydenta! - zdążył się jeszcze rozentuzjazmować młodszy z Wkurzaków, kiedy Maurycy uciął łeb dygresji.
- Jurek! Powiedz nam teraz, co myślisz o niespodziewanie nowej, czy raczej starej, ale bezwstydnie jawnej polityce Brukseli w kwestii przyjmowania tzw. uchodźców z Bliskiego Wschodu.
- Co myślę? - nalał sobie grappy Wkurzak. - Powiedzieć co myślę, nie mogę, bo nie będę przy osobie duchownej rzucał... zwierzęcym białkiem z kością. Ale mogę powiedzieć, co uważam.
- Wal, co uważasz - zmodyfikował zapotrzebowanie Maurycy.
- Kto ogląda tę starą kurwę telewizję, pardon Tymotymek, myśli, że tzw. uciekinierzy składają się ze zgwałconych kobiet, które w ucieczce przed bombami ledwo połapały dzieci i męża. A ten mąż wcześniej, w chwili gwałtu, albo oglądał mecz w telewizji, albo był ofiarą tortur, polegających na wycięciu jaj, bo teraz, kiedy trzeba się bić z Państwem Islamskim, to tatuś wypierdala do Reichu, pardon Tymotymek, tatuś godnie migruje w stronę najwyższych zasiłków. Okrągłe buzie członków rodziny dowodzą zaś, że gwałty i tortury nie są dla zdrowia szkodliwe. Można przy okazji zauważyć, że wszystkie bliskowschodnie stroje ludowe zawierają dwa wspólne elementy: wypchany portfel i smartfona.
- W rzeczywistości - wmieszał się Maurycy - absolutna większość tych uciekinierów siedziała sobie spokojnie w obozach w Turcji, Jordanii i Libanie, czekając na zmianę sytuacji, kiedy ktoś (kto?) dał z dnia na dzień sygnał do inwazji na Europę.
- No i wlewa się islam do Europy, w której na adoratorów Allaha czekają wielopłciowe produkty maja '68 i rachityczni, posoborowi katolicy. Tych ostatnich skutecznie pozbawiono w Asyżu odporności na religijne zarazki, a jedyna broń, jaką wymachują, to kupa wyrwanych z kontekstu świętych cytatów, wycelowana w  tych z braci, którzy jeszcze nie zwariowali.

(Co człowiek wie o człowieku? Nie podejrzewałem Jerzego Wkurzaka o taką ostrość widzenia i język. Zwłaszcza po ʺobietnicach wyborczychʺ z preambuły do referatu.)

- Większość tych uchodźców - ciągnął Wkurzak, posługując się cudzysłowem częściej, niż to widać w piśmie - to młode samce, włochate jak baran rasy merynos albo żurnalista Gebert. Wszyscy z nich zostawili na ogarniętych wojną zadupiach swoje matki i siostry, a tymczasem na żadnej mordzie nie widać najmniejszego zażenowania. Oznacza to, że każdy z tych bydlaków, pardon Tymotymek, że każdy z tych bliźnich ma swoje rodziny w głębokiej...
- ... dupie - niespodziewanie uzupełnił ks. Tymoteusz.
- ... tak jest, w głębokiej dupie. A potem, kiedy uciekinier Kurd, gdzieś na granicy węgiersko-austriackiej drapie się smartfonem po tyłku, Kurdyjka bije się za niego.


- Hmm, i po to przez wieki stawiała opór islamowi i wykrwawiała się na kresach Rzeczpospolita – pozwolił sobie na refleksję Maurycy - żeby teraz Merkel naprawiała muzułmanami uszkodzone przez Adolfa polityczne dziewictwo, a wyzwolone z uczuć macierzyńskich Niemki mogły liczyć na tanią służbę. A kiedy tylko Aniela poczuła, że z całej orkiestry maszeruje za nią wyłącznie wielki bęben, jęła gwizdać na Schengen i zamknęła granicę z Austrią. Austria zamknie z kolei swoją granicę z Węgrami i złapane w pułapkę myszy będą siedzieć w węgierskich namiotach, aż uda się ich, prośbą i groźbą, upchnąć po różnych krajach. Bo ʺnikt nie zostanie odesłany do siebieʺ, jak na samym początku inwazji raczyła wysmarkać do mikrofonów 42 letnia Federica Mogherini, tak nadająca się na stanowisko szefowej unijnej dyplomacji, jak koń Kaliguli na senatora.
Niemcy, po tym jak nażarły się imigrantami wyższej kategorii, zajmą się leczeniem wzdęcia. Francji pozostaną Arabowie z Maghrebu i Murzyni, a reszta będzie musiała brać, co pod stół spadnie. Dobra strona całej historii polega na tym, że po Martinie Schulzu pozostanie tylko smród, że przyblaknie 12 gwiazdek na niebieskiej fladze, oraz że cała ta śmierdząca zboczeniami, masońska machina, jaką jest Unia Europejska, popsuje powietrze i zdechnie, co pozwoli wrócić do idei europejskiej na europejski sposób.

Był czas zwilżyć gardło referenta. Z przerwy skorzystał Maurycy.
- Szwajcarska "Basler Zeitung" publikuje podane przez rząd w Bernie dane na temat imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu, których szwajcarskie gminy przyjęły w ubiegłym roku. Większość z nich woli nie pracować i żyć z zasiłków.

Uchodźcy domagający się w Solothurn mieszkań, bo w ośrodku dla azylantów ʺim się nie podobaʺ
- Wśród uchodźców z Erytrei nie pracuje 91 proc. - czytał z kartki Maurycy -z Iranu 84 proc., a z Syrii 87 proc. Z zasiłków żyje 89 proc. Turków. Najchętniej wstają do pracy Chińczycy, ale i tak 69 proc. z nich jest na garnuszku gmin, które nie wiedzą już skąd wziąć pieniądze na wypłatę zasiłków.





- A Kościół? Jak w całej historii wypada Kościół? - zwrócił się ktoś z rodziny do wikarego Tymoteusza.
Ksiądz musiał się od tego pytania spocić, bo wyciągnął z koszuli koloratkę i jakby stężał. Sytuację uratował solenizant.
- Jeśli ksiądz pozwoli, odpowiem?
- Pozwoli, jak najbardziej pozwoli!
- Kościelna Jesień, posoborowy festiwal kakofonicznej teologii współczesnej, pozostaje ciągle otwarta. Biskupi bliskowschodni mówią jedno, a papież drugie. Episkopaty albo patrzą w inną stronę, albo gorliwie układają się wzdłuż papieskich linii magnetycznych. Albo wreszcie, jak abp Gądecki, wygłaszają nieszkodliwe banały o koniecznym przygotowaniu parafii na przyjęcie duchów (owszem duchów, bo który z uciekinierów jest tak głupi, żeby zadowolić się polskim socjałem). Syryjski arcybiskup Jacques Behnan Hindo papieża Franciszka nie popiera, bo papieski apel oznacza zachętę do wyludniania Syrii z katolików. A papież Franciszek nie moderuje swojego apelu, jak by się uparł przypomnieć światu, że na co dzień nieomylny nie jest. Mądry węgierski biskup Laszlo Kiss-Rigo twierdzi, że papież nie zna sytuacji, oraz że ʺrzekomi uchodźcyʺ są aroganccy, cyniczni i ryczą Allahu Akbar. Dobry moment, żeby dorzucić, że ogólnie rzecz biorąc, uciekinierzy są butni, pewni siebie i że poradnik rewindykacji materialnych i politycznych mają w małym palcu u nogi.
Bardzo dobre jest też wyjaśnienie ks. Ryszarda Winiarskiego, dlaczego nie przyjmie uchodźców.



- Mam swój sposób na zbadanie, czy jakaś akcja jest słuszna czy nie - hałaśliwie przepłukał gardło i wrócił do roli prelegenta Wkurzak. - Patrzę, kto popiera. Wpuszczanie uchodźców do Europy popiera praktycznie całe światowe żydostwo, a z nim pewien czarny kapelusz z podczepionym od spodu rabinem, który woła, że ʺislamski koniec chrześcijańskiej Europy, to wspaniała nowina, bo to jest warunek nadejścia mesjaszaʺ (jeśli ktoś z organizatorów Dnia Judaizmu to czyta, niech puknie się w wysokie czółko i dodatkowo przypomni sobie, co ostatnio oficjalnie mówił rabin Ovadia z partii Szas o gojach jako bydle pociągowym dla Żydów).
Skandalicznego donosu na Polskę dopuścił się kolumnista-kalumnista Konstanty Gebert, oskarżając w New York Times Polskę o niewdzięczność i brak pamięci ("bo przecież dwa miliony Polaków poszukało za granicą pracy i lepszej przyszłości"). Jaka szkoda, że kudłaty Gebert jeszcze nie dopisał, że ta zagranica przyjmowała Polaków z czystej miłości, bez cienia interesu. Gebert ukazuje przy okazji poziom swojego wykształcenia historycznego i wymyśla, że podczas II Wojny Światowej Iran przyjął 100 tys. Polaków ze Związku Sowieckiego. Jakby Persją nie rządziła wtedy Wielka Brytania, potrzebująca wojsk Andersa do ochrony swoich pól naftowych.
Jeśli chodzi o szabesgoja Jana T. Grossa, który w niemieckich mediach pozwala sobie wypisywać kawałki w rodaju "To ohydne oblicze Polaków pochodzi jeszcze z czasów nazistowskich", to powinini się nim zająć jednocześnie prokurator i weterynarz.
Polskie żydostwo, polski feminizm, polskie genderystki obu płci, polska sodoma, polski szołbiznes, polskie prokuratorki w roli prezenterek TV, polska masoneria, polskie europosłanki - wszystkie te polskie siły postępu są za przyjęciem imigrantów.

- Myślę, że to jest dobry moment, Jurek, żeby podać kawę – pozwolił sobie na interwencję Maurycy. Będziemy mogli kontynuować nasz palawer bez pośpiechu. Wspomnę tylko, że dodatkowy milion muzułmanów w Europie oznacza w rzeczywistości trzy, cztery miliony, a to w wyniku łączenia rodzin, przewidzianego przez różne "prawa człowieka i obywatela", które w swoim abstrakcyjnym uniwersalizmie tak się mają do sytuacji konkretnych krajów, jak jedna dębowa pałka do wszystkich dup na świecie, bez względu na wiek, płeć i kaliber, pardon księże Tymotymku, znaczy Tymoteuszu.
A skończy się jak zwykle.
Jak w Ameryce, 500 lat po sprowadzeniu ludzi o innym... temperamencie.








Nad stół nadpłynął zapach kawy, intensywny, gorący i dziwnie optymistyczny. Bo jeśli kiedykolwiek Unia Europejska miałaby się naprawić, to przecież teraz, kiedy zaczyna dygotać ziemia, a od ziemi stołki, krzesła i fotele. Kiedy trzeba będzie zbierać z podłogi polityczne trupy. Najlepiej łopatą. A po resztę przyjechać z taczkami.
I zacząć wszystko od nowa...



sobota, 8 sierpnia 2015

Kapelan Sowa na trupie





Przeglądałem właśnie na Onecie publikację "Ks. Sowa: z prezydenta Komorowskiego uczyniono apostatę", kiedy zadzwonił mój, na ogół mało zważający na słowa, przyjaciel Maurycy. Jak zwykle pominął, nikomu w gruncie rzeczy niepotrzebne pytania o samopoczucie rodziny, kota i mnie samego, i z miejsca zainteresował się kwestią, czy ja pamiętam serial Kapitan Sowa na tropie
Każdy pamięta. Pod warunkiem, że w 1965 r. miał dostęp do telewizora i znał więcej niż 200 słów po polsku, co dzisiaj nie wydaje się częste.


Zacząłem pospiesznie kojarzyć i domyślać się przyczyn telefonu.

- OK, Maurycy - podjąłem negocjacje - ale obiecaj, że nie użyjesz słowa "katabas"...

- Nie użyję - zgodził się po sekundzie namysłu przyjaciel. - Zastąpię "kapelanem".

Przeniosłem się z komórką do fotela, pozostawiając popielniczkę na stole (rzuciłem palenie parę lat temu).

- Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z ciągiem dalszym serialu - przystąpił do wyjaśnień Maurycy. - Patrz, jak to widzę, żebyś mógł w najbliższych miesiącach porównać moją wizję z rzeczywistością. Ten ciąg dalszy będzie miał tytuł "Kapelan Sowa na trupie". Pierwszy odcinek serialu został zarejestrowany w kościele ss. Wizytek, w formie luterańskiej mszy, w ramach której agenci Julii Brystygierowej oddali się bluźnierczo-bałwochwalczej liturgii na rzecz Komorowskiego z familią. Teksty czytała Pszczółka Maja, a Konstanty Andrzej Skrzypiec grał na kulkach.

- Maurycy! - wydarło się ze mnie zgorszone sprostowanie. - Niezupełnie tak było. Msza nie była luterańska, tylko jeden z księży koncelebrantów nazywał się nomen omen Luter. Wątpię, aby Krwawa Luna zdążyła wetknąć do seminariów duchownych agentów w osobach ks. Seniuka i pozostałych "księży patriotów", prześcigających się (bez upoważnienia) w przepraszaniu za "wiele niesprawiedliwości" Kościoła wobec byłego prezydenta. Czytała nie Pszczółka Maja, tylko aktywna w "otwartym" Kościele Maja Komorowska, a grał nie Skrzypiec na kulkach, tylko Kulka na skrzypcach.

- Widzę, że reagujesz politycznie poprawnie i prezentujesz humorek pierwszego stopnia. Jak byś chciał wetknąć naszą rozmowę do sieci - zadrwił wyrozumiale Maurycy. - To napisz jeszcze, że producentem będzie cadyk Smolar z Fundacji Batorego, że reżyserował będzie Michnik, a żonę Bula, ze względu na wagę, grać mają dwie siostry Wizytki.
- Niech będzie - skwitowałem wywód z przekonaniem niekoniecznie zerowycm - ale dlaczego kapelan Sowa ma być nie na tropie, tylko "na trupie"?
- A niech widz ma wybór między trupem politycznym Bulem i trupem duchownym Sową, jako kapelanem Gazety Wyborczej.
- Ale to już nie nasze zmartwienie - wyrwało się nam jednocześnie i zaraz po tym usłyszeliśmy dziwny obcy śmiech, tak jak byśmy na linii nie byli sami.
- Przewrażliwienie! - skonkludowaliśmy obaj.
Ale tym razem w myśli.

poniedziałek, 27 lipca 2015

Maurycego kącik porad sercowych i praktycznych (3)













Pan Radek z Dolnego Śląska
Szanowny panie Maurycy, mój teść upiera się, że oglądanie w telewizji pani premier kończy się rozstrojem żołądka i sraczką. To ja się pytam: oglądać czy nie oglądać?

Maurycy: Nie oglądać. Ale, proszę pana, pani premier jest kobita i wymaga galanterii. Niech pan się w takim razie ograniczy do rozstroju. Jeśli zależy panu na pełnych objawach, to łazi jeszcze przed kamerami były prezydent.



Pyta p. Orczyk, młody polityk z partii włościan, co to "żywią i bronią"
Panie Maurycy, dlaczego nikomu nie przeszkadza, jak się jest zoofilem, koprofagiem, nekrofilem, koalicjantem PO, sodomitą, socjalistą, transwestytą czy feministką, a nie wolno być pedofilem?

Maurycy: A kto panu, panie Orczyk, powiedział, że nie wolno? Telewizor się panu popsuł? Tylko księżom katolickim nie wolno!



Co biały katolik heteroseksualny ostatnio może:
Panie Maurycy, mój 20-letni syn powiedział dzisiaj po kościele, że chciałby się ożenić, a potem zrobić karierę w polityce albo szołbiznesie. Czy ma pan dla niego jakieś rady?
Zbyszek z Bogdańca.

Maurycy: Panie Zbyszku,
  • jeśli pański syn jest biały i ochrzczony wodą,
  • jeśli nie zmieniał płci,
  • jeśli nie jest gejem,
  • jeśli pan nie pracował w UB,
  • jeśli w rodzinie nie ma pan kardynała z medalem od Foxmana
  • i jeśli syn nie jest babą, żeby na okrągło paplać w telewizji o polityce albo piłce nożnej,
to niech chłopak może spróbuje na Białorusi.




Brodawki Andżeliki:

Drogi Maurycy, nazywam się Andżelika i mam problem. Co zmienię partnera, to wyskakują mi brodawki. Koleżanka Oliwka poradziła mi siwego magazyniera, który przez 20 minut suwał po mnie ręką i wszystko zeszło. Po kolejnym partnerze dostałam nowych brodawek, ale zgubiłam telefon magazyniera i nie wiem co robić

 


Maurycy: Pani Andżeliko, to nie był magazynier, tylko magnetyzer. Zam jednego magnetyzera, ale on nie jest siwy, tylko łysy.




Antywegeterianka
Wiem, że w Azji jedzą psy, węże i owady. Co by mistrz dla mnie wybrał?

Maurycy: Pająka bym wybrał. Każdy rzeźnik ma co najmniej jednego w ladzie chłodzącej. Niech pani prosi z łopatki, a przed grillem marynuje.